„Do 2020 roku miałam super poukładane „wszystko”. Wyjazdy, codzienność, praca, swoje miejsca. Czas na relaks ale i wyjazd służbowy. Teraz tego nie mam. Ja nie wiem gdzie pojadę na urlop! Serio, jeszcze do tej pory nigdy tak nie miałam. Popatrz na mój kalendarz…. O tylko ten weekend czerwcowy zaplanowany… O nie! Cholera znowu przesunęli mi termin warsztatów. Czuję, że 2020 rok odebrał mi kontrolę. Nie wiem co robić”.
W czasie ostatniego roku temat kontroli pojawia się na warsztatach i sesjach stosunkowo często. Dla przykładu praca zespołu - zastanawiamy się jak ulepszyć zarządzanie planem w firmie i wtedy bach! Wychodzi temat kontroli. W czasie rozmowy o kontroli, naszym wpływie na "tu i teraz" pojawia się główny schemat. Tym schematem jest przyzwyczajenie do wizji świata, którą zbudowaliśmy w głowie. Bezpiecznego (złudnie) w pełni przez nas kontrolowanego. Zachowujemy się tak jakbyśmy zapomnieli, że sytuacje, na które nie mamy i NIE MOŻEMY mieć wpływu może na nasze życie wpłynąć i je zmienić. Bo nie mamy wpływu na wszystko. Bolesna to prawda ale trzeba się z nią zmierzyć. Wtedy przychodzi kolejne pytanie… to na co mam wpływ? Zanim do przejdziemy do odpowiedzi na powyższe pytanie zacznijmy od tego, że z psychologicznego punktu widzenia nasz umysł bardzo łatwo wchodzi w niepokojącą spiralę, próbując ogarnąć wszystko, czego nie możemy kontrolować. Kontrola daje nam bezpieczeństwo, poczucie władzy nad różnymi aspektami. Na ile to jest złudne? Przypomina to trochę jazdę samochodem. Chcielibyśmy mieć kontrolę nad wszystkim. Autem, sobą jako kierowcą, tym co dzieje się na drodze. A jak jest w rzeczywistości? W rzeczywistości największą mamy nad sobą, potem nad autem (choć jak po prostu odmówi posłuszeństwa to nie wiele zrobisz), a jeśli chodzi o drogę… to nie ma szans. Bedą korki, będą zdarzenia drogowe, będzie stanie na bramkach. Jako ludzie chcemy jednak i nad tym mieć kontrolę korzystając m.in z map nawigacyjnych i innych programów. To też jednak zawodzi, jeśli np. jedziesz z dzieckiem i okaże się, że po prostu W TYM MOMENCIE potrzebuje siku. Co w zamian? Jak zmienić myślenie? Jak uświadomić sobie, że nie ma wizji świata w pełni przez nas kontrolowanego? Na początek warto przełączyć się na bardziej produktywne myślenie jakim jest wykorzystanie energii do kontrolowania kilku rzeczy, na które mamy wpływ. Są pewne stałe elementy, na których możemy się skupić. A jeśli potrafisz kontrolować niektóre elementy swojego życia, masz sposób na dokonanie prawdziwej zmiany w całym swoim życiu. Stąd pierwszym krokiem by to zrobić, jest wprowadzenie drobnych poprawek do swojej codziennej rutyny. Ten pierwszy krok zaczyna tworzyć kolejne, które stopniowo przyczyniają się do poważnych zmian w Twoim stylu życia i sposobie myślenia. Ludzie cały czas podejmują miliony pozornie nieistotnych decyzji. Wynik każdej z nich jest pozytywny, negatywny lub neutralny. Im więcej pozytywnych decyzji możemy podjąć (i im mniej decyzji negatywnych), tym lepiej. Na przykład: - pozytywne decyzje jak ograniczenie elektroniki przed snem, spożywanie zdrowych posiłków i regularne ćwiczenia - pomagają poczuć się dobrze i przybliżają o krok do celu, pomimo wysiłku, jaki się z tym wiąże. - negatywne decyzje, takie jak jedzenie, które nie poprawia Ci samopoczucia, ciągłe „siedzenie w mediach społecznościowych”, rezygnacja z ruchu - utrudniają osiągnięcie swoich celów. Paradoksalnie zdrowszy wybór choć wydaje się trudniejszy, to na dalszej linii opłaca się. Zaskakujące jest to, jak łatwe mogą być te wybory, gdy tylko zdobędziemy się na wysiłek. Ucząc się jak opanować to, co możemy kontrolować, zaczynamy podejmować więcej pozytywnych decyzji, a mniej negatywnych. Z czasem i praktyką wzmacnianie, pozytywnych zachowań stanie się naszą drugą naturą. Może więc warto porzucić wszystkie rzeczy, których nie możesz kontrolować? I dla odmiany wykorzystywać swój czas, aby kontrolować to na co masz wpływ, by konsekwencji poczuć się lepiej i żyć pełniej. Poniżej przedstawiam Ci 5 rzeczy, od których możesz zacząć - na które masz wpływ i kontrolę. 1.Oddech. Zaskakujące jest jak wiele osób nie myśli o oddechu. A to jedna z tych rzeczy, na które mamy wpływ i pełną kontrolę. Czy wiesz, że dziennie dorosły człowiek wykonuje średnio ok. 20 000 oddechów! Jakie są Twoje oddechy? Płytkie, raczej na wydechu, wolne czy przyspieszone? Prześledź jak wygląda Twój oddech kiedy siedzisz przy komputerze, w pracy, w ruchu, na ćwiczeniach. Jaki oddech dodaje Ci więcej energii? Skupienie się na swoim oddechu powoduje, że nasz umysł zaczyna się wyciszać a ciało uspokajać. Z uczestnikami sesji szukamy ulubionych technik oddechowych. Znasz jakąś? Wypróbowałeś/ałaś? Może znajdziesz swoją ulubioną? 2. Mów do siebie. W myślach często mówimy do siebie. Te myśli i słowa są tylko dla nas. Czasem mówimy dobrze, ale zdarza się też wylać wiadro negatywnych słów, które ranią i zostają. A jak jest u Ciebie? Z Twoim wewnętrznym negatywnym przekazem i tym głosem, za którym najczęściej stoi wewnętrzny krytyk? Spróbuj zrobić ćwiczenie by przez jeden dzień policzyć wszystkie negatywne myśli jakie wypowiesz do siebie. Zacznij też neutralizować słowa wewnętrznego krytyka na zdania wewnętrznego opiekuna. Dla przykładu za każdym razem kiedy mówisz, że coś Ci się nie udało - przywołaj myśli, które zrobiłeś dobrze. Dawaj też sobie prawo do popełniania błędów, bez tego nie moglibyśmy się rozwijać. 3. Postaw na swoją postawę Jak wyglądasz kiedy się denerwujesz? Jak kiedy martwisz? Jaka jest na codzień Twoja postawa? Badacze często wskazują, na „power posing” czyli postawę ciała, która dodaje władzy i pewności siebie. Podobno postawa z rękami umieszczonymi na biodrach powoduje, że dzięki temu, że zawłaszczamy więcej przestrzeni możemy obniżać nasz hormon stresu. Nasze zachowania, postawę ciała możemy kontrolować. Często w mojej pracy jako trenera i coacha od wizerunku widzę, że niezależenie czy to radny, lider społeczny, czy Pani która ma wywiad w telewizji wszyscy są w stanie poprzez pracę, w pełni kontrolować swoje ciało. Jasne jak każdy proces to nie jest łatwe ale przynosi często zaskakujące efekty. 4. Sen No nie mów, że mogę kontrolować sen. Tak, możesz. Sen ale nie sny, bo te drugie to zupełnie inna historia. Wysypianie się ma dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego wiele pozytywnych efektów. Wyspani mamy energię, mamy paliwo na kolejne dni. Rytuały przed zaśnięciem (nie mowię tu o scrollowaniu FB lub IG) jak joga, słuchanie muzyki, seks czy dobra książka pomagają nam utrzymywać dobry stan psychofizyczny. Jeśli masz wyzwanie z zasypianiem lub wstawaniem rano poszukaj przyczyny. Zaplanuj swoją rutynę, narzuć sobie od której przestajesz pracować, korzystać z elektroniki. Niektórzy korzystają z krótkich, energetycznych drzemek w ciągu dnia (w sumie to ciekawy temat na kolejny wpis). 5. Jedzenie Cukier, sól, ostre przyprawy. Niewłaściwa dieta. Jedzenie w pośpiechu, zapominanie o jedzeniu. Na to co jesz MASZ WPŁYW. To jak i czym karmisz swój organizm. Jak możesz to kontrolować? Prześledź swoją dzienna drogę tego co spożywasz i w jaki sposób. Może przygotowane zdrowe przekąski mogą wpłynąć pozytywnie na Ciebie i Twoje jedzenie? Spotkaj się z dietetykiem. Sprawdź co na Ciebie działa. Co myślisz o tych 5 punktach? Jak to wygląda w Twoim przypadku? Znajdź chwilę by zastanowić się nad tym co możesz kontrolować. Zachęcam Cię także do znalezienia co najmniej jeszcze jednej stałej rzeczy, na którą masz wpływ.
0 Comments
Na szóstej sesji mój Klient wyznał:
Tęsknie do tego jak było przed pandemią. Tęsknie do wyjść, spotkań, do tamtego życia. Chciałbym usiąść ze znajomymi w knajpie, poczuć obecność innych osób, a nie komputera. Chciałbym przejść się po mieście i mijać ludzi bez masek. Widzieć ich miny, reakcje, nie tylko oczy. Tęsknie do mojej pracy w biurze. Czekam, aż się odmieni i wróci normalność. Bo wróci, prawda? Serio wiesz, ja nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie co będzie jeśli nie wróci? Co wtedy? Czy zawsze tak będzie?” Dziś będzie o tęsknocie za normalnością ale w wymiarze obecnego roku i pandemii. O tym pragnieniu „ by było jak przedtem”. Może Wam też na Waszych lub znajomych "ściankach" wyświetlał się tekst piosenki „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”? W mediach społecznościowych pojawiało się wiele tego typu postów, które miały jakiś cel. Tak szczerze, to nie wiem do końca jaki? Podnieść na duchu? Wzmóc tęsknotę za tym co było? Możliwe, że autorzy postów myśleli o jednym i drugim. Mi wtedy pojawiało się inne pytanie ale o nim za chwilę. Jasne pandemia pozmieniała nam wiele i to już trochę trwa. Dokładnie rok. I my sami w tego czasie roku zmieniliśmy się. I z tym bagażem różnych doświadczeń trudno wrócić do tego co było kiedyś. Brutalniej mówiąc, bardzo trudno ponieważ tamtej rzeczywistości już nie ma. Przez rok na sesjach, warsztatach obserwowałam ciekawe zjawisko jakiemu wszyscy byliśmy poddani. W sumie jestem ciekawa czy zaobserwowaliście i Wy? Mowa tutaj o fazach, które większość z nas przeżywała, tkwiła lub nadal tkwi? Pierwsza faza na którą przypadł marcowy lockdown to faza optymizmu. To właśnie wtedy pojawiały się wspomniane przeze mnie posty i informacje. Jasne byliśmy zamknięci, ale dla części osób to zamknięcie spowodowało, że życie na chwilę zastopowało. Okazało się, że można pracować zdalnie. Dla wielu fakt braku dojazdu do pracy przyniósł ulgę. Wtedy zaczęliśmy dbać o poranki. Okazało się, że można znaleźć czas na spędzenie go z rodziną, nawet jeśli z częścią osób te kontakty były telefonicznie lub online. Na osiedlach ludzie starali sobie pomóc, zwłaszcza osobom starszym. Organizowali pomoc międzysąsiedzka. Podchodziliśmy do pandemii z nastawieniem, że to zamknięcie przyniesie nam wszystkim rozwiązanie, że wspólnymi siłami będziemy w stanie przezwyciężyć pandemię i wróci normalność. I rozmawialiśmy, w czterech ścianach i online o tym co będzie. A potem przyszła druga faza - buntu. Jak to zabraniają mi wejść do lasu? Jak to nie mogę ćwiczyć na siłowni? Dlaczego z osobą, z którą na co dzień mieszkam muszę iść w odstępie 1,5 metra? I choć część osób dalej stosowała się do obostrzeń, to jednak dla niektórych było już ciężej. Wakacje w Polsce? Jak to nie polecę tam gdzie planowałem/planowałam? Otwieramy gospodarkę a tyle zakażeń? To w końcu jest ta pandemia czy nie? Ta początkowa wolność, jaką uzyskaliśmy w pierwszej fazie, w drugiej zaczęliśmy wypierać. Ta tęsknota za tym co było spowodowała, że chcieliśmy uzyskać jak najszybciej to co było. Zmienić by już nie tęsknić. Stąd różne spiskowe teorie i podejście: „że mnie pandemia nie dotyczy”. A potem przyszła 3 fala i w sumie ta druga faza zmieniła się w trzecią. Nazywam ją fazą rozczarowania. Trochę też fazą gorzkich żalów, które potrzebują ujścia z naszego wnętrza. Pojawiły się lęki i dla części osób, które wyrażały nadzieję za tym co było obudziły się wewnętrzne demony. Najczęściej są to demony związane z relacjami choć też są z brakiem kontroli, poczuciem własnej sprawczości, czarnowidztwem w stosunku do przyszłości. Część osób dusi się nadmierną bliskością w czterech ścianach z innymi osobami. Kolejna grupa czuje się wyalienowana i odczuwa permanentną fizyczną izolację. Każdy próbuje sobie jakoś z tym radzić. Pierwsza grupa wychodzi na samotne spacery „mówię Ci, idę nawet do Biedronki po zakupy… wtedy czuje ulgę bo jestem sama”. Druga grupa otwiera się na naturę i zwierzęta. Potrzebuje więcej bliskości niż kiedykolwiek i dlatego w w domach zagościł nowy pupil. Po tej fazie wchodzimy w czwartą, w której zaczynamy przystosowywać się do nowej rzeczywistości. Tęsknotę zmieniamy na zmierzenie się z rzeczywistością, przerabiamy wszystkie straty jakich doświadczyliśmy i idziemy dalej. Tak, z mniejszym poczuciem kontroli, ale ze świadomością, że akceptujemy tą rzeczywistość taka jaka jest. Odbudowujemy własną sprawczość, szukamy strategii bo odkrywamy na nowo, że mamy możliwość przystosowania się do zmieniających się okoliczności. A jak jest u Ciebie? W której fazie obecnie jesteś? To w której jesteś zależy od tego jak ten proces przebiega u Ciebie. To zależy też od tego czy dalej czujesz, że chcesz uratować swoją wizję świata, tego którego znałeś/znałaś, w którym czułeś/czułaś się bezpiecznie, w pełni przewidywalnego?* Jeśli nie chcesz jej uratować, to znaczy że wiesz już, że się nie da, i że budowanie poczucia własnej wartości na bezpiecznej wizji świata jest ułudne. Tak jak na początku napisałam przy temacie tęsknoty za tamtym światem zawsze sobie ale i też innym zadaję to samo pytanie: Na czym oparte jest Twoje wewnętrzne poczucie wartości? Jeśli na Twoim doświadczeniu, sposobach radzenia sobie z trudami i wyzwaniami, możliwości adaptacji do różnych sytuacji, własnych małych sukcesach to znaczy, że pielęgnujesz swoje wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa. To też znaczy, że mniej oczekujesz od świata. Nie ma on już takiego wpływu na Ciebie jak kiedyś. To znaczy, że Ty sobie poradzisz bo polegasz na sobie i swojej wewnętrznej sile. To znaczy też, że już wiesz, że to Ty tworzysz normalność. A jeśli nie i masz z tym wyzwanie, daj mi znać. Pomogę Ci. * To w sumie odrębny temat na kolejny wpis na to jak bardzo przywykliśmy do wizji świata stałego i który w pełni kontrolujemy. "TU SIĘ PISZE O..." to cykl artykułów rozwojowych. O rozwoju osobistym, codzienności i całym tym naszym małym i dużym świecie. Luźne spostrzeżenia trenerki i coacha na bazie zebranych doświadczeń nie tylko zawodowych. „To już trwa rok! Ja tak nie chcę! Nie chcę tej pandemii, nie daję jej zgody na to by dalej miała wpływ na mnie i moich najbliższych. Powiesz mi, że to ode mnie zależy? Uhm... Taaak, niestety jestem wśród grupy, która nie wie jak to zrobić. Ja cholernie nie wiem co zrobić”.
Myślę, że osoba, która wypowiedziała te zdania, nie jest odosobniona. Od roku w mojej pracy słyszę podobne słowa. Z jednej strony, na co dzień mam możliwość obserwacji tego czego doświadczają ludzie. Palety wszelkich euforii, radości, małych sukcesów ale i wkurw, choler, trudności i wyzwań, na które nie są gotowi. Z drugiej strony ma to też swoje pozytywne oblicze. Na sesjach, to co każdy z nich nosi w środku, zostaje wyrzucone gdzieś w przestrzeń. Osoba wypowiadająca powyższe zdania wiedziała, że może w pełni powiedzieć co czuje w naszej rozmowie. Nie bała się tego, że ktoś oceni, że rzuci: jak TO TY nie wiesz? Każdy po prostu może mieć dość. Można się popłakać, można się drzeć. I tak ludzie zazwyczaj robią. Zdalnie wygląda to czasem śmiesznie. Zdalnie też trudniej bo nie można wziąć kogoś za rękę, lub podać pudełko chusteczek by otrzeć oczy czy nos. W każdej wypowiedzi chodzi o jedno - znaleźć pokrzepienie. I dziś właśnie o tym chcę Wam napisać. Czy znacie odpowiedzi na te pytania: Jak pokrzepić innych? Jak pokrzepić siebie? Może w stosunku do innych łatwiej nam to przychodzi (przynajmniej tak się nam wydaje). Jednak to drugie, czyli pokrzepienie siebie jest o wiele trudniejsze i ważniejsze. Wszak mając więcej sił możemy pokrzepiać innych. Definicja słowa mówi, że pokrzepienie to "coś, co dodaje sił”. Najczęściej występuje w kontekście sił psychicznych - swoich lub innych. Nie będę tutaj rozprawiać się nad tym dlaczego ludzie potrzebują pokrzepienia, gdyż pewnie z wielu miejsc w ostatnim roku o tym słyszeliście (jeśli nie, mogę Wam polecić kilka książek). Chcę skupić się nad tym co konkretnie możemy zrobić by dodać sobie psychicznych sił. Właśnie by wzmocnić siebie, kiedy potrzebujemy, by pokrzepić swoje serce i ducha tak na dłużej. Poniżej znajdziecie 5 propozycji, które mogą się przydać w chwili, kiedy potrzebujecie dostarczyć sobie pokrzepienia:
Na koniec opowiem Wam historię jednego hasła. Tym hasłem jest: Rozumiem Ciebie, U MNIE TEŻ. Na początku, źle mi się kojarzyło. No super, u kogoś też jest tak jak u mnie, albo ehhh no cóż więcej mówić, skoro ta osoba już to też przeżyła. Ostatni rok jednak uświadomił mi drugie oblicze tego hasła. Jakby ktoś nagle uświadomił mi, ej patrz to może też oznaczać coś zupełnie innego... Kiedy je obecnie słyszę, wskazuje mi zawsze, że nie jestem sama. Osoba, która to wypowiada pokazuje mi, że ktoś już przechodził to co ja. To takie wybicie ze stanu, w którym tkwię. To hasło mi mówi, że gdzieś jest też doświadczenie w wyganianiu demonów z głowy. Często też oznacza zrozumienie (choć tutaj dygresja, że nie zawsze, jeśli ktoś zawładnie i zatrzyma się tylko na swojej historii). Mogę z kimś otwarcie porozmawiać, bo sytuacja w której jestem nie jest nicością, w której wydaje się, że tkwię. Dzięki perspektywie innych mogę popatrzeć na swoje wyzwanie w inny sposób. Wiem jak to jest, mamy podobnie. Może Cię to pocieszy, może nie, ale rozumiem. To często poprzedza jedno z najprostszych pytań: Jak mogę Ci pomóc? "TU SIĘ PISZE O..." to cykl artykułów rozwojowych. O rozwoju osobistym, codzienności i całym tym naszym małym i dużym świecie. Luźne spostrzeżenia trenerki i coacha na bazie zebranych doświadczeń nie tylko zawodowych. Pandemia odmieniana na wszystkie przypadki zawładnęła codziennym przekazem. Może nam to już spowszedniało, może już mamy dość, może tego za dużo... Przykładem może być moja sąsiadka, która przyznaje, że wiadomości o pandemii "słucha obojętnie". Jednak jakby nie było, mamy rok 2021 i choć zaczęły się szczepienia nam dalej przyświeca hasło #zostańwdomu.
Jest wiele badań jak choćby grudniowe badanie socjologów z UMK (link poniżej), w których wskazuje się, jak pandemia wpływa na nasze życie, na nasze relacje z innymi ludźmi, czy to w domach, czy w pracy, czy w społecznościach, w których żyjemy. Co nam zabrała pandemia? Niewątpliwie pozbawiła nas możliwości pełnej kontroli i pełnej decyzyjności. W mediach społecznościowych, które stały się naszym codziennym kanałem łączności ze światem coraz częściej pojawiają się hasła “jeszcze kiedyś będzie pięknie”, “niech już przyjdzie wiosna”, “koniec z pandemią”… Hasła, te mają dać nam pociechę i podnieść na duchu - bo wiadomo wszystkim trudno. Tak na marginesie osobiście zaskakuje mnie hasło “powrotu do normalności”, gdyż trudno powrócić do stanu rzeczy z 2019 roku. To tak jakbyśmy kwestionowali, że miniony rok nas nie zmienił. Co przecież zrobił (zwłaszcza w kwestiach relacji) czy tego chcieliśmy czy nie. I pewnie jeszcze nas zmieni więc raczej pasowałoby tutaj hasło: określmy czym będzie dla nas normalność po pandemii? Choć to pewnie temat na kolejny wpis. Wracając do relacji. Nasze kontakty, komunikacja ze stycznia 2020 roku diametralnie zmieniły się. Działamy w dużej mierze wirtualnie. Nasze domy i mieszkania stały się twierdzami bezpieczeństwa. Dom zmienił swoje znaczenie. To już nie tylko miejsce, w którym żyje dana grupa ludzi, to miejsce dowodzenia, szkoła, plac zabaw, miejsce pracy, restauracja dla domowników, miejsce modlitwy, medytacji, kłótni i godzenia się. Podobnie jest z naszymi relacjami z bliskimi i znajomymi. Jeśli spotkanie - to na dworze (na polu jeśli czyta Małopolska), jeśli kawa/herbata to na wynos (chyba, że jesteś szczęśliwym posiadaczami termosu). Jeśli wyjazd to gdzieś daleko od ludzi. Hitem 2020 roku były miejsca blisko lasu, natury puszczy, dziczy. Choć trzeba przyznać, że część społeczeństwa już nie daje rady i coraz częściej znajomi “gdzieś wyjeżdżają” lub zaczynamy się spotykać poza bezpieczną bańką. Co tak naprawdę jest naturalne bo ciągnie nas do kontaktów z ludźmi. Nasze role też się zmieniły. Wielu z nas odkryło, że spędzamy znacznie więcej czasu niż wcześniej z tymi, którzy dzielą nasze domy. Były i są momenty, że przebywamy ze sobą 24 h na dobę. Widzimy te same twarze a pandemia ograniczyła nam kontakty twarzą w twarz z ludźmi czy możliwość spędzenia czasu w samotności. Znacznie bliższy kontakt jest dla niektórych wyzwaniem co wywołuje stres, niepokój, przerażenie. Żyjemy w czasach, w których wszyscy borykamy się z ciągłą niepewnością i martwimy się o nasz byt, o byt naszych bliskich. Stres w naszych relacjach jest trudniejszy do zniesienia. Tym bardziej trudniej nam ot tak znaleźć siłę i energię do tego by być cierpliwym i wyrozumiałym w stosunku do siebie jak i bliskich (na coachingach najczęściej pojawia się pytanie: A skąd cierpliwość wziąć?). No dobra ale skoro jest jak jest - to jak pielęgnować obecne relacje? W odmętach Internetu, książek, poradników znajdziecie wiele wskazówek jak utrzymać dobre relacje (które często są aktualne także teraz w dobie covid-u). Najczęściej wymienianymi są: Dbaj o czas na spotkania twarzą w twarz. Jeśli nie dasz rady to rób spotkania online. Poświęć więcej czasu na kontakt z rodziną i przyjaciółmi. Staraj się wyciągnąć jak najwięcej dla siebie i dawaj też innym coś od siebie. Bądź obecny. Zwracaj uwagę na innych ludzi w swoim życiu. Jeśli prowadzisz rozmowę z kimś nie rozpraszaj się mailem, telefonem, pracą czy innymi sprawami. Bądź tu i teraz. Słuchaj. Tak naprawdę. Wsłuchaj się w to co mówią inni. Staraj się ich zrozumieć i skupić się na ich potrzebach w danym momencie. Jeśli nie masz energii bądź szczery z sobą i innymi. Przełóż spotkanie i wróć do rozmowy najszybciej jak tylko będziesz w stanie. Daj się wysłuchać. To chyba trudniejsze niż to powyżej. Szczerze podziel się z kimś tym jak się czujesz. Pozwól też aby inni Cię wysłuchali i dali Ci wsparcie. Zrób analizę swoich relacji. Rozpoznaj niezdrowe relacje, takie które są szkodliwe i sprawiają że czujesz się nieszczęśliwie. Spróbuj porozmawiać z kimś i zacznij pracę nad tym tematem. Więcej informacji na temat powyższych wskazówek znajdziesz w wielu poradnikach ale też organizacjach zajmujących się wsparcie zdrowia psychicznego. Tutaj na potrzeby naszego tematu RELACJE, jaki przyświeca nam w lutym postanowiłam dodać od siebie jeszcze pięć dodatkowych: Powiedz sobie i innym kiedy jesteś online a kiedy offline. Jeśli jesteś offline nie korzystasz z urządzeń. Spędź ten czas czyszcząc myśli, pobądź z sobą lub z kimś innym. Komórkę, laptop, ipada zostaw na noc w łazience lub na komodzie (rozszerz tą zasadę też na innych domowników). Ćwicz. I to nie ze względu na to, że początek roku i postanowienia. To nie musi być wyczynowy sport. Wystarczy spacer. Wyjdź z psem. Weź dzieci na spacer (szczególnie nastolatki choć wierzę, że może być trudno). Idź do parku, lasu, na sanki. Zjedź z małej górki. Endorfiny zrobią już swoje. Planuj. Tak wiem, większość z nas boi się teraz planować. Bo czy warto? Tak warto! Warto zaplanować małe rzeczy. Wielkie też, bo jeśli nie teraz to kiedyś je zrealizujesz. Na przykład ja twardo planuję edycję wyjazdową naszego kursu O!Kobieta pomimo zamkniętych hoteli i restauracji. Mam nadzieję, że w wakacje spotkamy się na łonie natury i pośmiejemy się bez masek. Przytulaj się. Do najbliższych, do ukochanego zwierzaka. Przytul się do drzewa w lesie lub parku. Podczas przytulania w organizmie wytwarzana jest oksytocyna. Hormon ten zmniejsza poziom kortyzolu i obniża ciśnienie krwi. Poczujesz się lepiej. Odwiedź znajomych. Nie można się spotkać? Nie można do kogoś jechać, lecieć? Zrób spotkanie online. Wymyśl np. quiz, w którym weźmiecie udział lub oglądniecie wspólnie film. Przypatrz się też swoim kontaktom np. na FB. Może warto do kogoś napisać? Ciekawe co u niego/ u niej słychać? To moje propozycje. A jak z Waszymi? Dodalibyście coś do Waszych sposobów na pielęgnowanie relacji? e Linki: https://repozytorium.umk.pl/handle/item/6434 |
AuthorZespół O!Coaching Archives
Czerwiec 2021
Categories |